Dzień 3 – Mołdawia i kąpiele błotne – 438 km

PrzygotowaniaDzień 1Dzień 2 – Dzień 3 – Dzień 4Dzień 5Dzień 6Dzień 7Dzień 8Dzień 9Dzień 10Dzień 11Dzień 12Dzień 13Dzień 14Dzień 15


W nocy ustaliliśmy trasę. Założyliśmy, że uda nam się tego dnia dojechać na Ukrainę i przenocować w okolicy Odessy. Oj szybko droga nam wybiła ten pomysł z głów.
Gdy wyruszaliśmy od naszych nowych przyjaciół pogoda była pochmurna i niezbyt ciekawa. Gdy zjechaliśmy z gór zaczęło padać. Droga była już równa i można było mimo wszystko trochę podgonić.

10
Widok z małego wzniesienia w Rumunii


Po 5 godzinach jazdy dotarliśmy do granicy Rumuni z Mołdawią. Na początku obawialiśmy się trochę przejazdu przez Mołdawię. Szczególnie baliśmy się, że przez przypadek wjedziemy na teren Republiki Naddniestrzu. Jest to nieformalny teren autonomiczny Mołdawii zarządzany przez Ruskich w którym trzeba płacić duże pieniądze za przejazd. Urzędnicy celni na granicy pytali nas o wartość naszych motocykli i pochwalili się przejętym przy próbie przemycenia kradzionym motocyklem co nas optymistycznie nie nastawiało. Odprawa poszła w miarę szybko i ruszyliśmy w poszukiwaniu jakiegoś obiadu.

Restaurację znaleźliśmy dość szybko. Klimatyczna typowo Mołdawska kuchnia. Zamówiliśmy jakąś ich lokalną potrawę, była bardzo dobra. Po obiedzie kelnerka zaproponowała nam nocleg w hotelu zlokalizowanym nad restauracją. My spojrzeliśmy na zegarki. Była 16:20 i stwierdziliśmy, że jeszcze uda nam się do wieczora zrobić ze 200km i to był największy błąd tego dnia.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Nasz obiad Klimatyczny wystrój knajpki


Po ruszeniu z restauracji skierowaliśmy się do miejscowości Kotovosk. Poprzedniego dnia na mapie znaleźliśmy skrót który miał nam zaoszczędzić 100km drogi. Wadą skrótu było to, że nie były to drogi krajowe, a jakaś mniejsze lokalne. Na początku było super, szutry, leśne i polne drogi, aż się zaczęło. Najpierw trochę błota i zaliczyłem fikołka. Szybko się podniosłem w zasadzie nic się nie stało i pojechaliśmy dalej. Ale z każdym metrem było coraz gorzej, aż w końcu wylądowaliśmy na polu w błocie po kolana. Motocykle co chwile nam się wywracały, GPS krzyczy, że zostało tylko kilkaset metrów tego skrótu, ale pokonanie każdego metra zajmowało nam 10minut. Było już późno, byliśmy lekko mówiąc załamani.
Podjedliśmy decyzję o wróceniu się do Kotocoska i pojechaniu głównymi drogami. Po godzinie walki w błocie byliśmy niemal w tym samym miejscu. Po każdym obrocie koła pod błotnik dostawało się tyle błota, że koło się blokowało, a motocykl wywracał. Błoto konsystencji plasteliny w dodatku z trawą i jakimiś drobnymi krzakami spod błotnika wydłubywaliśmy łyżkami do opon. Po każdym obrocie koła sytuacja się powtarzała. Po 100m byliśmy skonani i mocno zdesperowani. W polu zauważyliśmy wrak jakiegoś samochodu i zastanawialiśmy się już nad zostawieniem motocykli w błocie i spędzeniu nocy w tym, że wraku. Ale nie poddaliśmy się i w końcu udało się wyciągnąć motocykle.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Tak się zaczęła Mołdawska przygoda A tak kończyła
OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Metr po metrze Zablokowane koło


Wróciliśmy do Kotocoska lecz nie udało nam się znaleźć tam noclegu. Zmęczenie dawało nam się mocno we znaki. Gdy po raz kolejny mijaliśmy po chodniku jakieś remonty drogowe nagle usłyszałem za sobą huk. Patrzę w lusterko, a motocykl Jarka stoi do góry kołami. Szybko stawiam swój i biegnę sprawdzić czy mu się nic nie stało. Całe szczęście nic. Motocykl też wyszedł bez szwanku. Co było cudem biorąc pod uwagę, że Jarek spadł z 20 centymetrowego krawężnika.

Wyskoczyliśmy poza miasto i zaczęliśmy ostro ciąć przed siebie. Mieliśmy nadzieję na jakiś nocleg na dziko, ale w okolicy były tylko podmokłe pola. Po nocy dotarliśmy do miejscowości Cimislia, gdzie na stacji benzynowej Jarek dowiedział się, że w mieście jest motel i nawet mogą mieć wolne pokoje co nas bardzo ucieszyło. Byliśmy bardzo zmęczeni, cali przemoczeni i ubabrani w błocie.

Z delikatnymi problemami, ale znaleźliśmy polecony nam motel. Do recepcji poszedł Jarek jako, że był czystszy. Mnie to by od razu wygonili 😛 Mina pani recepcjonistki była nieziemska jak zobaczyła mnie wnoszącego ociekające błotem kufry. Do tego na wykładzinie w korytarzu zostawiałem piękne błotne odciski butów.

Motel nie był tani pomimo spartańskich warunków. W Mołdawii turyści zagraniczni muszą uiścić dodatkową opłatę. W sumie za dwie osoby zapłaciliśmy 30euro. Za to Jarek wynegocjował byśmy mogli wstawić motocykle do komórki na zapleczu motelu. Z radością się wykąpaliśmy i trochę obmyliśmy brudne ciuchy oraz porozwieszaliśmy wszystkie mokre rzeczy z nadzieją, że do następnego dnia wyschną.

PrzygotowaniaDzień 1Dzień 2 – Dzień 3 – Dzień 4Dzień 5Dzień 6Dzień 7Dzień 8Dzień 9Dzień 10Dzień 11Dzień 12Dzień 13Dzień 14Dzień 15